Za nami cztery spotkania w 2015 roku. APP Krispol Września pokazał dwa różne oblicza. Miniony okres podsumowuje kapitan pomarańczowych Witold Chwastyniak.
Przypomnijmy, tegoroczne zmagania rozpoczęliśmy od pewnych trzech punktów na terenie wicelidera. Podopieczni Marka Jankowiaka pokonali Victorię Wałbrzych 3:1. Jednak już cztery dni później przed własnymi fanami pomarańczowi niespodziewanie ulegli Espadonowi Szczecin 1:3.
Wydawało się, że był to wypadek przy pracy. Już w kolejnym ligowym starciu z liderującym Camperem pokazali, że potrafią wygrać z każdym i to na wyjeździe (3:2). Niestety w minioną sobotę wrzesińscy gracze znów zafundowali swoim kibicom rozczarowanie. Tym razem komplet punktów wywiózł z Wrześni KPS Siedlce (0:3).
– Zdajemy sobie sprawę, że kibice są zawiedzeni wynikami u siebie. Nasza gra w tych pierwszych meczach 2015 roku nie wyglądała najlepiej. Graliśmy bojaźliwe, brakowało koncentracji, pewności i ryzyka. Wpływ na to miały także problemy kadrowe, czyli kontuzje kolegów: Marcina Iglewskiego, Bartka Wajdowicza i Sebastiana Tylickiego.
– Wiemy, że tak grać nie możemy ale jednocześnie jestem pewien, że szybko wrócimy na właściwe tory. Teraz musimy spokojnie popracować na treningach aby nasze założenia realizować w trakcie pojedynków.
– Nasz najbliższy rywal – Ślepsk Suwałki zrobił od startu sezonu największy postęp. Prezentują prostą ale niezwykle skuteczną siatkówkę z wykorzystaniem szybkich skrzydeł. My skupiamy się na własnej grze, odrzucić rywala od siatki i kończyć swoje pierwsze akcje. Spore znaczenie będzie miało również przyjęcie. Jestem dobrej myśli, jedziemy tam wygrać, wierzę w ten zespół i zwycięstwo – zapowiada Witold Chwastyniak, kapitan APP Krispolu Września.
Dawid Spychalski
fot. Paweł Orwat/APP Krispol Wrzesnia