KOLEJNY SEZON ZA NAMI…

podsumowanie-2016-2017

Dobiegł końca kolejny sezon (to już czwarty) na bezpośrednim zapleczu Plus Ligi. Zawodnicy naszej drużyny są w fazie roztrenowania, karuzela transferowa rusza pełną parą, kluby dopinają budżety i zaczynają się zbroić. Tak więc, nastał idealny czas na podsumowanie tego co przyniósł ten sezon, czym zaskoczył, czym rozczarował, a czego nauczył. Bo czy wyciągnęliśmy jako klub właściwe wnioski, będzie można stwierdzić za rok o tym samym czasie.

Sezon do łatwych nie należał i to przede wszystkim za sprawą braku realizacji założonych celów sportowych. Ósme miejsce nie satysfakcjonuje nikogo, ani sponsorów, ani sztabu szkoleniowego, samych zawodników, o kibicach nawet nie wspominając. Po fantastycznym początku i kilku spektakularnych meczach z przeciwnikami, którzy już przed sezonem zgłaszali swoje aspiracje do walki o medale powiało optymizmem. Ale ten stan nie trwał długo. Kilka kolejnych meczy nie wyszło, atmosfera zaczęła szwankować, coś się zacięło. I tak falowało, a nastroje u kibiców, działaczy i samych zawodników wraz z nią. Wprawdzie po bardzo dobrym meczu z Nysą, który za razem był setnym meczem rozegranym przez naszą drużynę w I lidze, nadzieje kibiców ożyły. Faktem stał się udział drużyny w fazie play-off i nadzieja, że kolejna runda spełni oczekiwania. Ale jak się okazało to było na tyle, był jeszcze wprawdzie przebłysk nadziei w pierwszym meczu barażowym, na własnym terenie, z drużyną KS Aluron Virtu Zawiercie, że może jednak, bo mecz był wyjątkowo emocjonujący i stał na dobrym poziomie. Potem było już tylko gorzej, a po przegranym złotym secie w Hajnówce posypało się całkowicie. I co najgorsze, nikt nie potrafił tego poskładać. Sezon w kiepskim stylu, zarówno sportowym jak i mentalnym zakończyła porażka z AGH Kraków. Ósme miejsce stało się faktem i podjęcie radykalnych zmian konieczne. Władze Klubu postanowiły rozwiązać umowę z trenerem Sławomirem Gerymskim.

W tym wszystkim są i plusy, może nie wielkie w skali osiągniętego wyniku, ale całkiem sporo jeżeli mowa o wrzesińskiej myśli szkoleniowej. Jednym z niekwestionowanych liderów drużyny był Marcin Iglewski, najbardziej doświadczony zawodnik pochodzący z Wrześni. Cały sezon na pozycji libero, w wyjściowym składzie, rozegrał Wiktor Matuszak, duże postępy na środku siatki zrobił kolejny z naszych – Robert Brzóstowicz. Jest jeszcze Marek Pachocki, który pod koniec rozgrywek wchodził na przyjęcie i Michał Torzewski na rozegraniu. Niewiele klubów, na tym poziomie rozgrywek, ma tylu wychowanków w swoim składzie. Ci młodzi zawodnicy robią postępy i są przykładem na to, że właściwie poukładany system przynosi efekty, a szkolenie dzieci nie kończy się we Wrześni na drużynach młodzieżowych.

Podsumowanie, podsumowaniem ale nie możemy zapomnieć o tym co szczególnie istotne, o podziękowaniach, bo chociaż „to już przecież było i nie wróci więcej ..” to po raz kolejny sportowo Września pokazała, że „jeden klub, jeden cel”. Podziękowania należą się wszystkim sponsorom, że cały czas wierzą, ufają i wspierają. Działaczom, że załatwiają formalności, wypełniają papierki, dopinają budżet. Trenerowi za warsztat szkoleniowy, który wniósł wraz ze swoim przyjściem do klubu, za to, że starł się zrobić wszystko co w jego mocy, aby zrealizować postawiony przed drużyną cel. Zawodnikom, za litry wylanego potu na treningach, za serducho zostawione na boisku , za walkę z przeciwnikiem i swoimi słabościami. No i szczególne podziękowania kibicom, dla których tak naprawdę cała ta machina się kręci i dzięki którym to ma sens. Za to, że po zwycięstwie jesteście z drużyną, a po przegranej pełni wiary przychodzicie na kolejny mecz z nadzieją, że może teraz…. Dziękujemy!